Kochani, jakiś czas temu informowałam Was o mojej wygranej sprawie, w której udowodniłam mobbing stosowany wobec mojej Klientki. Wprawdzie stało się dopiero w II instancji, to cieszy 🙂
Pani Urszula Sierżant zgodziła się na wywiad i na upublicznienie swoich danych. Wysoko cenimy odwagę i cieszymy się oraz dziękujemy, że zechciała podzielić się z nami swoimi doświadczeniami oraz uczuciami.
1. Co Pani czuje po publikacji wyroku?
Po publikacji wyroku czuję ulgę i radość. Wróciła wiara w sprawiedliwość.
2. Czy opowie mi Pani o swojej pracy? Od czego zaczęły się Pani problemy w pracy?
Moje problemy w pracy zaczęły się od wdrażania przeze mnie innowacji, punktem kulminacyjnym był fakt, że otrzymałam kolejną nagrodę Ministra Edukacji za osiągnięcia. Byłam jedyną osobą w tej szkole, która na przestrzeni 25 lat funkcjonowania tej placówki, otrzymała nagrodę Ministra Edukacji.
3. Na czym polegały prezentowane wobec Pani niepożądane zachowania?
Prezentowane wobec mnie zachowania mobbingowe polegały np. na wydawaniu mi poleceń do wykonania w kuriozalnym czasie, np. o 23:30 otrzymałam e-mail z 6 zadaniami do wykonania, gdy rano przyszłam do szkoły dyrektorka w drzwiach zażądała, abym sprawozdawała realizację tych zadań. Kiedy wskazałam, że w nocy nie mam możliwości ich realizacji usłyszałam, że to niesubordynacja, nie wykonuję poleceń dyrektora. Kiedy w szkole była awaria ogrzewania wszyscy pracownicy zostali zwolnieni do domu. Na drugi dzień usłyszałam, że samowolnie opuściłam miejsce pracy. Otrzymywałam polecenia sprzątania boiska, poszukiwania kabla do nagłośnienia, itp. Pani dyrektor żądała ode mnie, abym „w ciemno” podpisywała dokumenty, bez możliwości zapoznania się z tym co mam podpisać – gdy odmawiałam słyszałam, że złoży na mnie skargę do UM, że utrudniam pracę dyrektorowi. W czwartek dowiadywałam się, że już w poniedziałek zmieniła mój plan pracy, a ja nie dostosowuję się do niego. I wiele, wiele innych zachowań.
4. Jak dokumentowała Pani zaistniałe zdarzenia?
Prowadziłam notatki w dzienniku, prowadziłam kalendarz wydarzeń, w sekretariacie (na dziennik) składałam pisemnie wszelkie informacje, nagrywałam rozmowy, prowadziłam dokumentację medyczną.
5. Nagrywała Pani rozmowy. Co Panią ku temu skłoniło?
W pewnym momencie zaczęłam nagrywać rozmowy, ponieważ dyrektorka wydawała mi polecenia, a później wielokrotnie wypierała się, że tak nie powiedziała. Groziła mi, szantażowała, a później wobec wszystkich twierdziła, że tak nie było.
6. Co się działo z Pani zdrowiem?
Jeśli chodzi o moje zdrowie to na początku było zdziwienie i próbowałam mocniej się angażować, wierząc, że pani dyrektor dostrzeże jak bardzo zależy mi na uczniach i szkole. Później było zdenerwowanie, wysokie skoki ciśnienia – interwencja karetki pogotowia w szkole, udzielenie mi pomocy na SORze w szpitalu. Bezsenność, koszmary senne. Niekontrolowany rozstrój pracy jelit, żołądka, bóle głowy. Nie panowałam nad odruchami somatycznymi jak mdłości, wymioty, „ciemność” przed oczami. Zaczęły się wizyty u lekarzy specjalistów – neurolog, kardiolog, wreszcie psychiatra.
7. Czy były zauważalne zmiany w Pani zachowaniu w pracy?
Myślę, że tak. Byłam smutna, często zdenerwowana, kilka razy płakałam z bezsilności. Wchodząc do szkoły robiło mi się słabo, korzystałam z pomocy pielęgniarki szkolnej, koleżanki przestały przychodzić do mojego gabinetu w sprawach uczniów, więc ja podchodziłam do nich. Zdarzało się, że odwracały się i odchodziły mówiąc ”nie będę rozmawiać z tobą, bo jeszcze dostanę się na czarną listę”. Zaczynałam się wycofywać ze swoimi innowacjami, pomysłami, propozycjami działań.
8. Jak do zaistniałej sytuacji odnosili się członkowie Pani rodziny?
Rodzina bardzo mnie wspierała, chociaż to na nich wylewałam swoje żale. Przetrwali moje „złe stany” i to oni jeździli ze mną do lekarza czy do szpitala odprowadzali do szkoły.
9. Jak się do zaistniałej sytuacji odnosili Pani znajomi, przyjaciele i lokalna społeczność?
To była weryfikacja – ci, którzy do tej pory chętnie ze mną współpracowali, przestali odbierać telefony, w szkole nie chcieli ze mną rozmawiać – za to wieczorami dzwonili mówiąc jak bardzo mi współczują. Niektórzy, jak wicedyrektorki, przyłączyli się do działań mobberki i również zaczęły mobbować. Krążyły plotki, oszczerstwa więc otoczenie „patrzyło na mnie kosym okiem”, ciekawscy dopytywali. Większość jednak odsunęła się ode mnie, zaprzestała kontaktu.
10. Zdecydowała się Pani wystąpić na drogę sądową. Co Panią ku temu skłoniło?
Wyczerpałam wszystkie dostępne środki walcząc o swoją godność. Popchnęło mnie do Sądu poczucie ogromnej krzywdy i niesprawiedliwości. Brak zgody na to, aby zło bezkarnie niszczyło ludzi.
{ 1 komentarz… przeczytaj go poniżej albo dodaj swój }
Pani Mecenas, serdecznie gratuluję wygranej, a Pani Sierżant gratuluje odwagi i hartu ducha! Sprawy o mobbing należą do najtrudniejszych dowodowy, wspaniale, że współpraca Pań przyniosła efekt w postaci korzystnego wyroku. To, że stało się to w II instancji przywraca wiarę w sprawiedlowość.